Dwa dni później Rosalle nie był w
stanie myśleć o niczym innym, jak tylko o upiorze. Przechadzał się korytarzem,
miał półgodzinną przerwę między zajęciami. Darks był wszędzie w jego głowie,
jego usta, jego ramiona, jego kpiący uśmiech… Stało się jasne, że książę uwodził
elfa. Chociaż, z drugiej strony, młodzik nie mógł uwierzyć, że taki przystojny
mężczyzna się nim interesował. Powoli Rosalle zaczął rozumieć, o co chodziło, gdy
mówił o jakichś dziedzinach. Dowiedział się również wielu ciekawych faktów na temat
jego poprzednich podopiecznych, bo ponoć zostawali mu przydzielani dość często,
już od pierwszej klasy. Każdy z nich cieszył się w szkole absolutnym spokojem,
żadnemu nigdy nie stała się krzywda. Ponoć upiór był niezastąpiony w roli
opiekuna, a bezpieczeństwo jego podopiecznych stanowiło dla niego punkt honoru.
Słyszał, że między innymi w ten sposób podkreślał swoją hierarchię. Z Remim
widział się wczoraj, zaraz przed tym, jak przyszedł po niego ten jasnowłosy
wampir, którego poznał w barze. Wyglądało na to, że Luck planuje z nim coś
mniej, lub bardziej poważnego. Sam Rosalle skupiał się na podręczniku, który
ostatnio zaniedbał i teraz miał bardzo dużo do czytania. Teraz przechadzał się
korytarzem, za kilka chwil miał ostatnią lekcję. Stanął w miejscu, widząc, jak
znajomy wampir, częsty towarzysz Darksa i jakiś inny młody mężczyzna wiszą nad
Karim i najwyraźniej świetnie się bawią. Pokręcił głową, niezadowolony. Coś w
nim zawrzało. Tylko on miał prawo dręczyć swojego współlokatora!
-Zostawcie go!- Krzyknął, idąc w ich
stronę, jednak napotykając ostry niczym żyletka wzrok mężczyzn, cała odwaga
natychmiastowo z niego uleciała.
Jeden z nich uśmiechnął się zimno.
-Nowa zabawka księcia?- Zakpił, mimo
wszystko, puszczając przestraszonego żywiołaka. Współlokator posłał mu tylko
wdzięczne spojrzenie i podreptał szybko jak najdalej stąd.
-Wypraszam sobie!- Krzyknął chłopiec,
oburzony bezczelnością mężczyzny.- Nowy podopieczny!- Poprawił.
-Odważny.- Przyznał drugi.- Jeśli nie
masz ochoty na zabawę, lepiej uciekaj.
-Jako, że jesteś pod opieką Darksa,
pozwolę ci odejść.- Wtrącił wampir.- Ale na przyszłość trzymaj się z daleka od
takich, jak my.- Zaśmiał się.- Może stać ci się naprawdę poważna krzywda.-
Wysyczał jeszcze z jadowitym uśmiechem i odwrócił się na pięcie. Obydwaj
mężczyźni zaczęli znikać w tłumie.
Rosalle stał przez chwilę w miejscu. Za
kogo uważał się ten wampir?! Myślał, że może mu grozić? Poszedł do pokoju, drżąc ze strachu na całym
ciele. Zgadza się, mężczyźnie udało się go naprawdę mocno przerazić. Mimo to,
czuł się z siebie dumny. Może wreszcie przestaną się z niego śmiać na
korytarzu… W sumie, jak miał na imię ten mężczyzna?
Młodziutki elf leżał na łóżku, z
zaciekłością przypatrując się czerwonej biedronce. Owad uciekał w stronę okna w
ślimaczym tempie, a nie miał ochoty odfrunąć. Rinril westchnął przeciągle i
przewrócił się na plecy. Nudził się niemiłosiernie. Kariego nie było, także nie
miał nawet możliwości sprzeczki, Remi zapadł się pod ziemie, jakby w ogóle nie
istniał. Darksa widział na dziedzińcu, siedział z jakimś podejrzanym typem, nie
uraczył go nawet jednym spojrzeniem. Powoli elf zaczął uświadamiać sobie, że
praktycznie nikogo na uczelni nie znał, mimo, że nie miał problemów w
kontaktach. Był otwarty, zabawny, ale nie miał na to czasu. Póki co, znał
jedynie swoją klasę, ale jakoś niespecjalnie za nią przepadał. Usłyszał
otwierające się drzwi i zerknął w kierunku wejścia. Luck uśmiechnął się
szeroko.
-Zgadnij, skąd wracam?- Zaczął
rozanielony Remi.
-Skąd?- Zaciekawił się elf. W sumie
opowieści przyjaciela zawsze były z grubsza ciekawe, choć nie wszystkie
prawdziwe.
-Byłem u Sharka.- Oznajmił rudzielec.
Rosalle wertował chwilkę w myślach.
Shark, Shark… Kto to był? Elf otworzył oczy szeroko.
-U tego wampira?!- Krzyknął, nie
wierząc, że jego przyjaciel zdołał wyjść z tego spotkania żywy.
-Tak.- Zgodził się Remi.- U niego.
-I co robiliście?
Remi uśmiechnął się szeroko, ukazując
rząd równych, białych ząbków.
-Zrobiliśmy to.- Szepnął rozanielony.
Westchnął cichutko, gdy przypomniał sobie, co robił mu kochanek.
-Co?- Spytał zdezorientowany Rosalle.
-No wiesz… Kochaliśmy się.
-Słucham?!- Krzyknął przestraszony elf,
rumieniąc się obficie.- Jak to?- Ściszył odrobinę głos.
-Zwyczajnie.- Zaśmiał się drugi. Nigdy
nie był jakiś specjalnie cnotliwy, lubił się podobać.- Było bardzo dobrze.
-Ale… Remi… Ty go nawet nie znasz.-
Szepnął blondynek, uważając, by nie urazić Lucka. Był zaskoczony, nie sądził,
że Remi tak szybko się na to zdecyduje.
-Ale podoba mi się i chciałem z nim to
zrobić.- Wyjaśnił rudzielec, dalej dumny z siebie.
-Ugryzł cię?
-Tak.- Pochwalił się i uchylił
kołnierzyk. Oczom blondynka ukazały się dwa ślady po kłach. Omal nie zemdlał. Nie
cierpiał widoku krwi, ran, nawet zadrapania napawały go strachem.
-Jakie to uczucie?- Zapytał, starając
się pohamować swoje przerażenie. Czuł, jak jego żołądek pulsuje jakimś dziwnym
bólem, a jego zawartość pragnie wydostać się na powierzchnie.
-Bardzo przyjemne.- Przyznał Luck.- Nie
potrafię tego wyjaśnić…
-I będziecie się jeszcze spotykać?
-Powiedział, że przyjdzie po mnie
jutro. Obiecał…
-A jeśli on tylko tak… Chciał cię
wykorzystać?- Zawahał się blondynek.- On wyglądał dziwnie…
-Potrafię o siebie zadbać.- Burknął
rudzielec.- Jak zwykle, mógłbyś się chociaż raz ucieszyć.
-Cieszę się.- Skłamał Rosalle.
-Właśnie widzę.- Warknął drugi.- Idę,
pogadam z kimś innym.
-Ale spotkamy się jutro po lekcjach?-
Zapytał niepewnie Rinril.
-Nie wiem.
Rudzielec zamknął za sobą drzwi, a
Rosalle westchnął z rezygnacją. Naprawdę nie rozumiał zachowania Lucka.
Przecież był ładny, zabawny, inteligentny, mógłby mieć każdego, a wybierał
takie partie. Blondynek nawet by nie pomyślał, żeby oddać się pierwszemu
lepszemu, ba, komukolwiek! Dla niego to wszystko było zupełną abstrakcją.
Martwił się, Remi był jego przyjacielem… Wstał z łóżka i podszedł do szafki,
chcąc wyciągnąć szklankę. Niewiele myśląc, pociągnął za drzwiczki, które z impetem
uderzyły w okolice jego oka. Z sykiem skulił się na podłodze i przyłożył dłoń
do bolącego miejsca.
-Już jest twój?- Uśmiechnął się
jadowicie wampir, upijając jakiś płyn z kryształowego kielicha. Napój był
czerwony, a zapach podpowiadał, że była to świeża krew.
-Niedługo będzie jadł mi z ręki.-
Oznajmił upiór, rozsiadając się wygodnie w fotelu.- A wtedy się nim zajmę.
-Dzielisz się?- Zaśmiał się
czarnowłosy.
-Zobaczymy.- Rzekł książę, uśmiechając
się przebiegle.
Gdy elf się uspokoił, spojrzał lustro. No pięknie, będzie ładny ślad…
Od Autora:
Wiem, że krótko, ale w najbliższym
czasie dodam jeszcze jeden rozdział. Aktualnie nie piszę, ale opublikuję jeszcze
to, co mi zostało. Nie przedłużam, miłego dnia.
Witam,
OdpowiedzUsuńno tak rozdział krótki, ale dobry, Darks tak bardzo zawrócił w głowie biednego elfika, że ten cały czas o nim myśli.... ostatni akapit jest wiele interesujący, ale równocześnie niepokojący... czyżby Rosalle miał być tylko zabawką w jego rękach....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ten rozdział jest świetny, szkoda tylko, że taki krótki. Dla mnie i tak wszystko co piszesz jest za krótkie, bo zawsze chce, żeby było tego więcej i więcej.
OdpowiedzUsuńKłaniam się przed twoim talentem.
Życzę weny i pozdrawiam Minority ;)
I tak się wciągnęłam w Twoje opowiadanie, że nie wyłapałam żadnych więcej literówek T.T Świetne, świetne i chyba niedługo zacznie się akcja właściwa, więc oczekuję kontynuacji z niecierpliwością :>
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to opowiadanie. Remi chyba nie do końca jest przyjacielem naszego małego elfika.. ;| prawdziwych przyjaciół tak się nie traktuje.. ;/
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Rin sobie poradzi i nie będzie skrzywdzony .. ;>
Kiedy nowa notka? Czekam niecierpliwie na c.d
OdpowiedzUsuńEwa
Kiedy nowa notka ?:(
OdpowiedzUsuńD.
Witaj,
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest bardzo ciekawe... bardzo lubię takie klimaty... biedny Rossale wciąż wpada w tarapaty... i zaczynam się o niego poważnie bać po tej całej rozmowie Darksa z przyjacielem... Mam nadzieję, że niebawem pojawi się kolejny rozdział...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
ajajajaj i gdzie to twoje " w najbliższym czasie" czo? Opowiadanko wciągające... mnie tylko nadal męczy błąd z pierwszego rozdziału< wyjaśnienie w komentarzu tam xD> błędy widzę rzadko a jeszcze rzadziej się ich czepiam ale tego konia wybaczyć nie umiem ;p. Czekam na dalsze losy elfiaka ;D
OdpowiedzUsuńPiękne, piękne. Smutno mi, że się już skończyło... Może nowy rok przyniesie ci natchnienie do kontynuowania :D
OdpowiedzUsuńJest szansa na ciąg dalszy? pliiiiis MB
OdpowiedzUsuń