piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 13 - "O Droga Cierpliwości"


-Wiesz, że mogę powiedzieć Dyrektorowi?- Kari uśmiechnął się triumfalnie, gdy tylko elf minął próg pokoju.

Ten spojrzał na niego zmęczony, pijany, obojętny. Nic go nie obchodziło, opadł ciężko na łóżko, nie mając siły nawet ułożyć się wygodniej.

-To mów.- Mruknął w poduszkę i zamknął oczy.

-Gdzie byłeś?- Zaciekawił się żywiołak. W końcu, niecodziennie współlokator wracał w środku nocy do akademika.

-Tam, gdzie twoja noga nigdy nie postanie.- Odparł uszczypliwie elf, w końcu zarzucając na siebie kołdrę. Jeśli miał być o ósmej na łąkach, to musiał odpocząć przynajmniej tą jedną, krótką godzinkę.- Dobranoc…

Kari pokręcił głową i wrócił do łóżka, Rosalle zasnął w tempie natychmiastowym.

 

Wyglądał jeszcze gorzej niż po przygodzie w lesie. Wahał się, czy bardziej przypomina starą, niewyspaną alkoholiczkę, czy może żebraka z ulicy. Obydwa określenia pasowały idealnie. Głowa bolała go niemiłosiernie, podobnie brzuch, ale i tak wstał. Nieprzytomny, w pomiętym, niestarannie dobranym stroju, wytoczył się na korytarz, opierając przez chwilę o drzwi, chcąc chwili ukojenia. Trzeba było je jednak puścić. Mieszkał na pierwszym piętrze, także nie musiał się specjalnie męczyć ze schodami. Wyszedł na podwórko, a bezlitosne promienie słoneczne zaczęły atakować jego obolałe ciało. Szedł tak jeszcze bardzo, bardzo długo, jako, że las nie był jakoś specjalnie blisko, a Rosalle nie miał siły przyspieszyć tępa. Gdy dotarł na środek polany, opadł na ziemie. Darksa jeszcze nie było, więc mógł zasn…

 

Poczuł szturchnięcie w ramie. Kolejne.

-Mały.- Usłyszał lekko zachrypnięty głos.

Upiór zaśmiał się, widząc, jak chłopiec zwija się w kłębek i marszczy zabawnie brwi.

-Jesteś rozkoszny.- Zachichotał i odgarnął niesforne kosmyki z twarzyczki młodzika.

Ledwo przytomny chłopak, słysząc to, zarumienił się mocno.

-Która godzina?- Zapytał, przecierając zaspane oczy.

-Po dwunastej.- Oznajmił książę, uśmiechając się wrednie.- Zamierzałem zrobić ci lekcję cierpliwości, ale widzę, że ją przespałeś.

-Cierpliwości?- Chłopiec wstał do siadu i pomasował dłonią bolące skronie. Darks z satysfakcją spojrzał na obolałego chłopaka. Będzie miał nauczkę. Teraz wyciągnął jednak z kieszeni jakiś drobny flakonik z zielonkawą, gęstą cieczą. Podał go chłopcu.

-Pij.- Rozkazał.

Rosalle podejrzliwie spojrzał na naczynie, potem na upiora. Skarcił się w myślach, gdy po raz kolejny zaczął zatracać się w jego spojrzeniu. Pokręcił głową.

-Ale to nie trucizna?- Zapytał.

Lejn spojrzał na niego litościwie.

-Sprawdź. Jeśli nic ci nie będzie, znaczy, że niczego tam nie dosypałem.- Elf zrobił wielkie oczy.- To tylko esencja lecznicza, pij, chyba, że mam ci pomóc.

Trochę uspokojony, wypił zawartość buteleczki jednym łykiem i skrzywił się z niesmakiem.

-Teraz czekaj na śmierć.- Zakpił opiekun.

Za to Rosalle poczuł, jak jego głowa na powrót staje się lekka, wszystkie mięśnie sprężyste, cienie pod oczami znikają, a brzuch wraca do normalnego funkcjonowania. Innymi słowy, był jak nowo narodzony.

-Jeśli będziesz się grzecznie uczył, to pokarzę ci, jak robi się takie cuda.- Obiecał upiór.

-Lejn?- Zapytał nieśmiało chłopiec.

Mężczyzna spojrzał na niego wyczekująco.

-Dalej jesteś na mnie zły za wczoraj?- Szepnął niewinnie, patrząc na niego z dołu.

Darks westchnął.

-Nie.- Odparł krótko.- A teraz słuchaj. Skupienie i cierpliwość to podstawa, którą każdy wojownik musi opanować, jeszcze zanim zacznie walczyć.

-Dlaczego?

-Tylko będąc spokojnym, zdołasz dostrzec prawdziwie cenne informacje na temat wroga. W którą stronę odchylona jest noga, która ręka jest sprawniejsza, jakiego poziomu są wykonywane zaklęcia. Rozumiesz? To wszystko ma ogromne znaczenie. Musisz znać przeciwnika, jego preferencje, możliwości. Mam nadzieję, że to dla ciebie oczywiste.

Elf pokiwał głową.

-Dobrze.- Wstał do pionu i pstryknął palcami. W jego dłoni spoczęły dwa potężne miecze. Jeden rzucił na ziemię zaraz koło Rosalle.

-Wstawaj i pokaż mi, czy na pewno rozumiesz.- Rozkazał, zdejmując bezpiecznik z szabli.

Rinril wstał. Ledwo podniósł ten wielki miecz. Trzymał go teraz nisko, nie mogąc zrobić nic więcej.

Upiór pokręcił głową i ponownie pstryknął palcami. Miecz w dłoniach elfa zmienił się w delikatniejszy, lżejszy, jednak równie długi sztylet. Elf dalej trzymał go nieumiejętnie, nigdy nie miał w ręku żadnego ostrza, prócz oczywiście sztućca obiadowego.
-Nie potrafisz trzymać broni jednoręcznej?- Zapytał, taksując go pobłażliwym spojrzeniem. Odrzucił swoją broń w bok i podszedł do chłopca. Stanął za nim. Złapał go za jedną rękę i odciągnął.

-Lekki miecz trzymamy jedną ręką.- Pouczył i przeniósł swoją uwagę na delikatną dłoń chłopca. Rosalle miał ochotę wtulić się w ten jego umięśniony tors i zostać tak na wieki.- Nadgarstek luźno, kciuk prosto.- Gdy zdołał już ułożyć rączkę elfa na ostrzu, co młodzikowi wydawało się strasznie poplątane i niepotrzebne, kontynuował.- Zamachnij się.

Elf wykonał polecenie, wprawiając w ruch łokieć, zaciskając mocno dłoń.

-Źle.- Skarcił do opiekun.- Pracuj całą ręką, rozluźnij się.

Rosalle ponowił próbę, wyszło mu jeszcze koślawiej niż za pierwszym razie. Zdenerwowany, bliski histerii odrzucił ostrze na ziemie i założył ręce, obrażony na cały świat.

-Nie umiem.- Jęknął, mając nadzieje, że książę weźmie go w ramiona i zacznie przekonywać, że potrafi, ale musi się postarać, że wszystko będzie dobrze…

-Do przyszłej soboty masz się nauczyć.- Rzekł mężczyzna, uśmiechając się wrednie.

Rosalle spochmurniał jeszcze bardziej. Nie takiego obrotu sprawy się spodziewał.

-Jak ci idzie z podręcznikiem?- Pochylił się nad nim.

-Dobrze.- Szepnął chłopiec, trochę się denerwując. Z jednej strony uwielbiał, gdy mężczyzna był tak blisko, z drugiej czuł się skrępowany. Speszony, zaczął przygryzać swoją wargę, co nie uciekło uwadze Darksa.

-Pokaleczysz się.- Szepnął mu do ucha.

Na te słowa, wypowiedziane tak ciepło, tak delikatnie, Rinril cały się zarumienił i spuścił głowę.

-Ja wracam do siebie.- Rzekł upiór, odsuwając się nieznacznie, by dać chłopcu odetchnąć.- Nie waż mi się tutaj wracać, dopóki nie nauczysz się porządnie trzymać miecza.

-Mogę iść?- Zapytał chłopiec.

-Nie ma mowy.- Zaśmiał się książę.- Jako, że ranek przespałeś, zostaniesz tutaj chwilkę i nauczysz się cierpliwości.

Młodzik zmarszczył brwi.

-Chwilkę?- Zapytał. Nie rozumiał, jak krótka chwila miałaby go czegokolwiek nauczyć…

-Pomyślmy.- Zastanowił się demon.- Wytrzymasz trzy godziny?- Spojrzał na niego rozbawiony.

-Nie!- Krzyknął oburzony elf. Za żadne skarby świata nie zostanie w tym przerażającym miejscu tyle czasu!

-Więc cztery.- Zdecydował Lejn, głaskając go w na pozór czułym geście po policzku.

-Nie!- Zaprzeczył elf, odwracając się od upiora.

-Nie zmuszam cię.- Zakpił Darks, nachylając się nad nim od tyłu.- Póki tego nie zrobisz, nie będę cię uczył.- Wyszczerzył się triumfalnie.- A ostrzegam, że czas się wydłuża.

Rinril odsunął się obrażony i usiadł na ziemi.

-Idź sobie.- Burknął tylko i położył się na trawie.

Upiór pokręcił głową z uśmiechem. Chłopak był rozkoszny. Zniknął w kłębie dymu, a elf spojrzał tylko w to miejsce z utęsknieniem. Dlaczego zostawiał go samego?

 

Cztery godziny później na polu widniał cudowny, wypielęgnowany okrąg, roztaczający się wokół młodziutkiego elfa. Rosalle wyrwał wszystkie chwasty, oczywiście z korzeniami, gdyż nie chciał pozbawić ich życia. Posadził je nieco dalej. Nudził się niemiłosiernie. Był cały czerwony, gdyż posiadał bardzo wrażliwą skórę i po prostu nie mógł siedzieć zbyt długo na słońcu. Tym czasem panował nieokiełznany upał. Wstał zmęczony, było po szesnastej. Zebrał się w sobie i zaczął iść w kierunku miasta. Jęknął głośno, gdy zobaczył kłąb dymu, a chwilę później upiora, uśmiechającego się z zadowoleniem.

-Grzeczny chłopiec.- Zakpił, podchodząc do młodzika.

Ten tylko burknął coś zły i zamierzał go wyminąć, ten zatrzymał go jednak skutecznie.

-Jesteś na mnie zły?- Udał skruszonego, wpatrując się w dwójkę zmęczonych, jasnozielonych oczu.

-Zostaw mnie.- Szepnął chłopiec. Coś mogło go zjeść, mógł paść z odwodnienia, prawie się upiekł!

Darks przewertował jego myśli i uśmiechnął łagodnie.

-Nic ci nie groziło.- Zapewnił. Był przezorny, otoczył chłopaka barierą ochronną. Gdyby coś mu się stało, mógłby mieć poważne kłopoty. Nie narażałby go na niebezpieczeństwo. Dotknął delikatnie rozgrzanego policzka, skóra elfa zbladła natychmiastowo i stała się chłodniejsza.

Mimo niesamowitej przyjemności, związanej z dotykiem upiora, elf odsunął się i spojrzał na niego obrażony. Upiór pochylił się nad nim delikatnie. Elf nie potrafił opanować rumieńca, gdy ich nosy się zetknęły. Nie miał pojęcia, co wyprawiał mężczyzna i czuł się mocno zaniepokojony. Po chwili poczuł lekki, niemal niewyczuwalny, wilgotny dotyk na dolnej wardze. Otworzył szeroko oczy, by zobaczyć, co się stało, jednak Darks zaraz się odsunął i uśmiechnął kpiąco. 

-Nie złość się.- Szepnął.

-Możesz…- Zająknął się chłopiec.- Możesz jeszcze raz?

Darks zachichotał cicho, ale z zadowoleniem zbliżył się do niego, przyciągnął do siebie i pocałował delikatnie.

 

Od Autora:

Raz się żyje, nie będziemy się bawić w grę wstępną. Upiory szybko wkraczają do akcji. Jakoś cholernie nie chcę mi się pisać nic na drugim blogu, zawiesiłam się. Ale napiszę, bądźcie pewni, że napiszę, tylko jeszcze nie wiem, kiedy. To by było na tyle, miłego, wolnego dnia, chyba, że idziecie, lub byliście już w robocie.

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAA!!!! nareszcie akcja ;D kocham to powiadanie, co do notki myślałam że skończy się na tym że go tam zostawi i po niego już nie wróci, a tu taka niespodzianka
    -Możesz…- Zająknął się chłopiec.- Możesz jeszcze raz?
    Darks zachichotał cicho, ale z zadowoleniem zbliżył się do niego, przyciągnął do siebie i pocałował delikatnie.
    jak mogłaś w takim momencie skończyć notke :( mam nadzieje że opowiadanie szybko się nie skończy ;D Do następnej notki ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,
    rozdział wspaniały... Rosalle przespał lekcję cierpliwości, ale ja to się mówi „co się odwlecze, to nie uciecze”, i tak było, no i na dodatek polanka miała zrobioną darmowa kosmetykę ;].... Lejn wziął sobie do serca naprawdę opiekę nad nim.... Trochę mnie zaskoczyłaś,z ę tak szybko, ale w zasadzie to upiór, książę więc co on się będzie w jakieś podchody bawił... ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się cieszę.! W końcu był pocałunek :3
    Co do siedzenia 4 godziny... hmm sama nie wiem czy dałabym radę XD Oraz nienawidzę siedzieć na słońcu,to wtedy już wgl z tego upiora ,by nic nie zostało :D
    Niech wena będzie z tobą.! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. awwww^^ dopiro znalazlam to opiwadanie ale juz je kocham^^ tak mi sie spodobalo, ze zachwile zabieram sie za 2 bloga:)
    juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu!!!!!!!:)
    Elfiątlo jest słodziaszne i rozkoszne!!!!:)

    kocham Cie normalnie za to opowiadanie!!!:0

    pozdrawiam!!! twoja najwierniejsza fanka katrin!!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie będę się rozpisywać... Napiszę tylko: GENIALNE OPOWIADANIE. WIĘCEJ PROSZĘ. ;____;

    OdpowiedzUsuń