sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 9 - "Przypowieści"


Nie odważył się po raz kolejny zapukać do drzwi, tym bardziej, że już wiedział, kto był właścicielem owego pokoju. Cichutko, by przypadkiem nikt go nie zauważył, zszedł schodami na sam parter. Dopiero wtedy westchnął z ulgą, jego serce dalej biło jak szalone. Nie wiedział jeszcze, czy ten zbieg okoliczności okaże się błogosławieństwem, czy może przekleństwem. Póki co, jego życie malowało się raczej w ciemnych barwach. Wydano na niego wyrok… Gdyby potrafił się uczyć, nie miałby teraz takich problemów. Przeklął w myślach swojego ojca, będąc pewnym, że to on przekazał mu ten diabelski gen. Wyszedł z akademika. Widząc Remiego z grupką rówieśników, schował się za drzewem. Nie miał ochoty na rozmowę, był w ciężkim szoku. Pokierował się prosto do swojego pokoju.

 

-Dopiero posprzątałem!- Krzyknął Kari, wchodząc do świeżo zaśmieconego pokoju.

Rinril uniósł głowę z nad poduszki i westchnął cierpienniczo. Faktycznie, zrobił lekki bałagan, ale przyświecał mu w tym wyższy cel. Szukał drobnych, które mógłby mu wystarczyć na podróż jak najdalej stąd.

-To posprzątasz jeszcze raz.- Odparł.- Kari?

Żywiołak spojrzał na Rosalle wściekle.

-Czego chcesz?- Burknął, zrzucając masę różnych śmieci ze swojej pościeli. Usiadł na łóżku i patrzył na elfa wyczekująco.

-Mam problem.- Oznajmił jasnowłosy, wpatrując się w sufit.

Kari uśmiechnął się kąśliwie. Bardzo dobrze, należało się  elfowi trochę cierpienia za to, jak się zachowywał. Od kiedy go poznał, nie miał ani jednego dnia spokoju. Był po prostu nie do wytrzymania! Zastanawiał się nad zmianą współlokatora.

-A co to się stało?- Udał przejęcie i zachichotał.

-Wiem, że mnie nie lubisz.- Szepnął Rosalle.- Ale nie mam, z kim porozmawiać…

Niebieskowłosy spojrzał w bok, chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego z elfem. Nie chciał go lubić, nie po tym, jak zachował się wobec niego. Był nieznośny.

-No mów.- Ponaglił.

Rinril uśmiechnął się leciutko.

-Wiesz… Podoba mi się taki jeden ze starszej klasy.- Zaczął koślawo.-  Dyrektor kazał mi się uczyć z opiekunem, bo mam złe oceny, no i… Ten, który mi się podoba, ma mnie uczyć. Nie przyszedł na zbiórkę, a ja wstydzę się do niego pójść…

-Kto to?- Zaciekawił się współlokator, upijając łyk przygotowanej wcześniej herbaty.

-Lejn Darks, chyba jest księciem…

Kari mało, co nie zakrztusił się napojem. Z trudem przełknął łyk gorącego naparu i zdębiał.

-Zakochałeś się w tym upiorze?- Krzyknął z przejęciem.

-Nie zakochałem się.- Oburzył się blondynek.- Zauroczyłem się.- Poprawił- I co z tego?

-Nie słyszałeś o nim?- Kari rozejrzał się dookoła. Widząc, że drzwi są zamknięte, kontynuował.- Przecież on o mały włos nie został wyrzucony z uczelni!

-Ja też.- Stwierdził Rosalle, pozostając niewzruszonym.

-Wszyscy z młodszych klas się go boją.- Powiedział niebieskooki.- Ty też powinieneś.

-Nawet go nie znasz.- Oburzył się Rosalle. W sumie, elf również go nie znał, ale nie wierzył, żeby książę był tak zły, jak go opisywano. Z uczelni wyrzucali z powodu głupich błahostek. Na pewno nie zrobił nic strasznego.- Słyszałeś, za co chcieli go wyrzucić?

-Podobno bez przerwy  wdaje się w bójki, a na jednym z turniejów…- Zawahał się.- Na jednym z turniejów pchnął przeciwnika w paszczę smoka.

Rosalle przebiegł dreszcz. Nie wierzył do końca w tą historię. Uczniowie lubili koloryzować.

-Boją się go?

-Warhar go podziwia.- Przyznał Kari.- O ile wiem, reszta albo się go obawia, albo nienawidzi.

-Skąd ty to wszystko wiesz?- Rosalle zmrużył podejrzliwie brwi.

-Wszyscy się na niego gapią, gdy przechodzi, więc zainteresowałem się i popytałem. Lepiej trzymaj się od niego z daleka.- Poradził żywiołak.

-Jak mam to zrobić?! Przecież on ma mnie uczyć!- Jęknął chłopiec, zaczynając się naprawdę obawiać upiora. Już druga osoba ostrzegała go przed nim. W tych opowieściach musiało być ziarno prawdy.

 

Południe następnego dnia. Czas na obiad. Rosalle, zazwyczaj z przyjemnością pochłaniający zawartość naczyń, leżących na stole, teraz dziobał widelcem kawałek mięsa, nie mogąc po przełknął. Wpatrywał się w Upiora, który siedział kilka stolików dalej, mimo wszystko, tak rzucał się w oczy, że nie dało się go nie zauważyć. Zaraz koło niego był ten wampir, którego Rosalle miał już okazję widzieć na schodach. Rinril złapał kontakt wzrokowy z upiorem, przed chwilę zastanawiał się, dlaczego. Pisnął jak oparzony, gdy zdał sobie sprawę, że Darks patrzy na niego z kpiącym uśmiechem. Przez chwilę siedział, niemal wtulony w osobę obok niego. Nie znał jej, więc ta bliskość mogła wydać się nader dziwna. Jęknął i pospiesznym krokiem opuścił pomieszczenie, starając się nie odwracać wzroku w kierunku księcia.

 

Po kilku lekcjach, w tym nauce zielarstwa, run i zajęciach praktycznych z magii bojowej, elf był wolny i mógł wrócić do swojego pokoju. Trzeba było podkreślić, iż nie tylko alchemia przyprawiała młodziutkiego chłopca o ból głowy. Runy były tak niesamowicie trudne, że do tej pory nie dostał żadnej oceny pozytywnej, mimo, że jak na razie mieli same zajęcia teoretyczne. Kariego w pokoju nie było, zatem cały był do dyspozycji elfa, mimo, iż żywiołak podzielił go na pół za pomocą sznura. Nietrudno było przejść nad nim, nawet, będąc tak niezdarnym, jak Rosalle. Elf opadł wykończony na łóżko. Jakże on chciał wracać na Zellenword!  Usłyszał, jak klamka zostaje szarpnięta, Rosalle zamknął na klucz. Będąc pewnym, że to Kari, podszedł i otworzył, nawet nie spoglądając w stronę przybysza.

-Nie mam zamiaru rozmawiać z twoimi plecami.- Usłyszał przesycony kpiną głos księcia, gdy tylko opadł twarzą na poduszki.

2 komentarze:

  1. W końcu się doczekałam :>. Notka jest wspaniała czytając zastanawiałam się czy w końcu pogada z księciem i musiało się akurat na fym skończyć :( mam nadzieje że 10 notke dodasz szybko ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    rozdział bardzo interesujący, Rinril dowiedział się któż to taki został jego opiekunem i czmychnął czym prędzej do swojego pokoju.. Haha zauroczył się w księciu...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń