-Wiesz, że mogę powiedzieć
Dyrektorowi?- Kari uśmiechnął się triumfalnie, gdy tylko elf minął próg pokoju.
Ten spojrzał na niego zmęczony, pijany,
obojętny. Nic go nie obchodziło, opadł ciężko na łóżko, nie mając siły nawet
ułożyć się wygodniej.
-To mów.- Mruknął w poduszkę i zamknął
oczy.
-Gdzie byłeś?- Zaciekawił się żywiołak.
W końcu, niecodziennie współlokator wracał w środku nocy do akademika.
-Tam, gdzie twoja noga nigdy nie
postanie.- Odparł uszczypliwie elf, w końcu zarzucając na siebie kołdrę. Jeśli
miał być o ósmej na łąkach, to musiał odpocząć przynajmniej tą jedną, krótką
godzinkę.- Dobranoc…
Kari pokręcił głową i wrócił do łóżka, Rosalle
zasnął w tempie natychmiastowym.
Wyglądał jeszcze gorzej niż po
przygodzie w lesie. Wahał się, czy bardziej przypomina starą, niewyspaną
alkoholiczkę, czy może żebraka z ulicy. Obydwa określenia pasowały idealnie.
Głowa bolała go niemiłosiernie, podobnie brzuch, ale i tak wstał. Nieprzytomny,
w pomiętym, niestarannie dobranym stroju, wytoczył się na korytarz, opierając
przez chwilę o drzwi, chcąc chwili ukojenia. Trzeba było je jednak puścić.
Mieszkał na pierwszym piętrze, także nie musiał się specjalnie męczyć ze
schodami. Wyszedł na podwórko, a bezlitosne promienie słoneczne zaczęły
atakować jego obolałe ciało. Szedł tak jeszcze bardzo, bardzo długo, jako, że
las nie był jakoś specjalnie blisko, a Rosalle nie miał siły przyspieszyć tępa.
Gdy dotarł na środek polany, opadł na ziemie. Darksa jeszcze nie było, więc
mógł zasn…
Poczuł szturchnięcie w ramie. Kolejne.
-Mały.- Usłyszał lekko zachrypnięty
głos.
Upiór zaśmiał się, widząc, jak chłopiec
zwija się w kłębek i marszczy zabawnie brwi.
-Jesteś rozkoszny.- Zachichotał i
odgarnął niesforne kosmyki z twarzyczki młodzika.
Ledwo przytomny chłopak, słysząc to, zarumienił
się mocno.
-Która godzina?- Zapytał, przecierając
zaspane oczy.
-Po dwunastej.- Oznajmił książę,
uśmiechając się wrednie.- Zamierzałem zrobić ci lekcję cierpliwości, ale widzę,
że ją przespałeś.
-Cierpliwości?- Chłopiec wstał do siadu
i pomasował dłonią bolące skronie. Darks z satysfakcją spojrzał na obolałego
chłopaka. Będzie miał nauczkę. Teraz wyciągnął jednak z kieszeni jakiś drobny
flakonik z zielonkawą, gęstą cieczą. Podał go chłopcu.
-Pij.- Rozkazał.
Rosalle podejrzliwie spojrzał na
naczynie, potem na upiora. Skarcił się w myślach, gdy po raz kolejny zaczął
zatracać się w jego spojrzeniu. Pokręcił głową.
-Ale to nie trucizna?- Zapytał.
Lejn spojrzał na niego litościwie.
-Sprawdź. Jeśli nic ci nie będzie,
znaczy, że niczego tam nie dosypałem.- Elf zrobił wielkie oczy.- To tylko
esencja lecznicza, pij, chyba, że mam ci pomóc.
Trochę uspokojony, wypił zawartość
buteleczki jednym łykiem i skrzywił się z niesmakiem.
-Teraz czekaj na śmierć.- Zakpił
opiekun.
Za to Rosalle poczuł, jak jego głowa na
powrót staje się lekka, wszystkie mięśnie sprężyste, cienie pod oczami znikają,
a brzuch wraca do normalnego funkcjonowania. Innymi słowy, był jak nowo
narodzony.
-Jeśli będziesz się grzecznie uczył, to
pokarzę ci, jak robi się takie cuda.- Obiecał upiór.
-Lejn?- Zapytał nieśmiało chłopiec.
Mężczyzna spojrzał na niego
wyczekująco.
-Dalej jesteś na mnie zły za wczoraj?-
Szepnął niewinnie, patrząc na niego z dołu.
Darks westchnął.
-Nie.- Odparł krótko.- A teraz słuchaj.
Skupienie i cierpliwość to podstawa, którą każdy wojownik musi opanować,
jeszcze zanim zacznie walczyć.
-Dlaczego?
-Tylko będąc spokojnym, zdołasz
dostrzec prawdziwie cenne informacje na temat wroga. W którą stronę odchylona
jest noga, która ręka jest sprawniejsza, jakiego poziomu są wykonywane
zaklęcia. Rozumiesz? To wszystko ma ogromne znaczenie. Musisz znać przeciwnika,
jego preferencje, możliwości. Mam nadzieję, że to dla ciebie oczywiste.
Elf pokiwał głową.
-Dobrze.- Wstał do pionu i pstryknął
palcami. W jego dłoni spoczęły dwa potężne miecze. Jeden rzucił na ziemię zaraz
koło Rosalle.
-Wstawaj i pokaż mi, czy na pewno
rozumiesz.- Rozkazał, zdejmując bezpiecznik z szabli.
Rinril wstał. Ledwo podniósł ten wielki
miecz. Trzymał go teraz nisko, nie mogąc zrobić nic więcej.
Upiór pokręcił głową i ponownie
pstryknął palcami. Miecz w dłoniach elfa zmienił się w delikatniejszy, lżejszy,
jednak równie długi sztylet. Elf dalej trzymał go nieumiejętnie, nigdy nie miał
w ręku żadnego ostrza, prócz oczywiście sztućca obiadowego.
-Nie potrafisz trzymać broni jednoręcznej?- Zapytał, taksując go pobłażliwym spojrzeniem. Odrzucił swoją broń w bok i podszedł do chłopca. Stanął za nim. Złapał go za jedną rękę i odciągnął.
-Nie potrafisz trzymać broni jednoręcznej?- Zapytał, taksując go pobłażliwym spojrzeniem. Odrzucił swoją broń w bok i podszedł do chłopca. Stanął za nim. Złapał go za jedną rękę i odciągnął.
-Lekki miecz trzymamy jedną ręką.-
Pouczył i przeniósł swoją uwagę na delikatną dłoń chłopca. Rosalle miał ochotę
wtulić się w ten jego umięśniony tors i zostać tak na wieki.- Nadgarstek luźno,
kciuk prosto.- Gdy zdołał już ułożyć rączkę elfa na ostrzu, co młodzikowi
wydawało się strasznie poplątane i niepotrzebne, kontynuował.- Zamachnij się.
Elf wykonał polecenie, wprawiając w
ruch łokieć, zaciskając mocno dłoń.
-Źle.- Skarcił do opiekun.- Pracuj całą
ręką, rozluźnij się.
Rosalle ponowił próbę, wyszło mu
jeszcze koślawiej niż za pierwszym razie. Zdenerwowany, bliski histerii odrzucił
ostrze na ziemie i założył ręce, obrażony na cały świat.
-Nie umiem.- Jęknął, mając nadzieje, że
książę weźmie go w ramiona i zacznie przekonywać, że potrafi, ale musi się
postarać, że wszystko będzie dobrze…
-Do przyszłej soboty masz się nauczyć.-
Rzekł mężczyzna, uśmiechając się wrednie.
Rosalle spochmurniał jeszcze bardziej.
Nie takiego obrotu sprawy się spodziewał.
-Jak ci idzie z podręcznikiem?-
Pochylił się nad nim.
-Dobrze.- Szepnął chłopiec, trochę się
denerwując. Z jednej strony uwielbiał, gdy mężczyzna był tak blisko, z drugiej
czuł się skrępowany. Speszony, zaczął przygryzać swoją wargę, co nie uciekło
uwadze Darksa.
-Pokaleczysz się.- Szepnął mu do ucha.
Na te słowa, wypowiedziane tak ciepło,
tak delikatnie, Rinril cały się zarumienił i spuścił głowę.
-Ja wracam do siebie.- Rzekł upiór,
odsuwając się nieznacznie, by dać chłopcu odetchnąć.- Nie waż mi się tutaj
wracać, dopóki nie nauczysz się porządnie trzymać miecza.
-Mogę iść?- Zapytał chłopiec.
-Nie ma mowy.- Zaśmiał się książę.-
Jako, że ranek przespałeś, zostaniesz tutaj chwilkę i nauczysz się
cierpliwości.
Młodzik zmarszczył brwi.
-Chwilkę?- Zapytał. Nie rozumiał, jak
krótka chwila miałaby go czegokolwiek nauczyć…
-Pomyślmy.- Zastanowił się demon.-
Wytrzymasz trzy godziny?- Spojrzał na niego rozbawiony.
-Nie!- Krzyknął oburzony elf. Za żadne
skarby świata nie zostanie w tym przerażającym miejscu tyle czasu!
-Więc cztery.- Zdecydował Lejn,
głaskając go w na pozór czułym geście po policzku.
-Nie!- Zaprzeczył elf, odwracając się
od upiora.
-Nie zmuszam cię.- Zakpił Darks,
nachylając się nad nim od tyłu.- Póki tego nie zrobisz, nie będę cię uczył.-
Wyszczerzył się triumfalnie.- A ostrzegam, że czas się wydłuża.
Rinril odsunął się obrażony i usiadł na
ziemi.
-Idź sobie.- Burknął tylko i położył
się na trawie.
Upiór pokręcił głową z uśmiechem.
Chłopak był rozkoszny. Zniknął w kłębie dymu, a elf spojrzał tylko w to miejsce
z utęsknieniem. Dlaczego zostawiał go samego?
Cztery godziny później na polu widniał
cudowny, wypielęgnowany okrąg, roztaczający się wokół młodziutkiego elfa.
Rosalle wyrwał wszystkie chwasty, oczywiście z korzeniami, gdyż nie chciał
pozbawić ich życia. Posadził je nieco dalej. Nudził się niemiłosiernie. Był
cały czerwony, gdyż posiadał bardzo wrażliwą skórę i po prostu nie mógł
siedzieć zbyt długo na słońcu. Tym czasem panował nieokiełznany upał. Wstał
zmęczony, było po szesnastej. Zebrał się w sobie i zaczął iść w kierunku
miasta. Jęknął głośno, gdy zobaczył kłąb dymu, a chwilę później upiora,
uśmiechającego się z zadowoleniem.
-Grzeczny chłopiec.- Zakpił, podchodząc
do młodzika.
Ten tylko burknął coś zły i zamierzał
go wyminąć, ten zatrzymał go jednak skutecznie.
-Jesteś na mnie zły?- Udał skruszonego,
wpatrując się w dwójkę zmęczonych, jasnozielonych oczu.
-Zostaw mnie.- Szepnął chłopiec. Coś
mogło go zjeść, mógł paść z odwodnienia, prawie się upiekł!
Darks przewertował jego myśli i
uśmiechnął łagodnie.
-Nic ci nie groziło.- Zapewnił. Był
przezorny, otoczył chłopaka barierą ochronną. Gdyby coś mu się stało, mógłby
mieć poważne kłopoty. Nie narażałby go na niebezpieczeństwo. Dotknął delikatnie
rozgrzanego policzka, skóra elfa zbladła natychmiastowo i stała się
chłodniejsza.
Mimo niesamowitej przyjemności,
związanej z dotykiem upiora, elf odsunął się i spojrzał na niego obrażony.
Upiór pochylił się nad nim delikatnie. Elf nie potrafił opanować rumieńca, gdy
ich nosy się zetknęły. Nie miał pojęcia, co wyprawiał mężczyzna i czuł się
mocno zaniepokojony. Po chwili poczuł lekki, niemal niewyczuwalny, wilgotny
dotyk na dolnej wardze. Otworzył szeroko oczy, by zobaczyć, co się stało,
jednak Darks zaraz się odsunął i uśmiechnął kpiąco.
-Nie złość się.- Szepnął.
-Możesz…- Zająknął się chłopiec.-
Możesz jeszcze raz?
Darks zachichotał cicho, ale z
zadowoleniem zbliżył się do niego, przyciągnął do siebie i pocałował
delikatnie.
Od Autora:
Raz się żyje, nie będziemy się bawić w
grę wstępną. Upiory szybko wkraczają do akcji. Jakoś cholernie nie chcę mi się
pisać nic na drugim blogu, zawiesiłam się. Ale napiszę, bądźcie pewni, że
napiszę, tylko jeszcze nie wiem, kiedy. To by było na tyle, miłego, wolnego
dnia, chyba, że idziecie, lub byliście już w robocie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAA!!!! nareszcie akcja ;D kocham to powiadanie, co do notki myślałam że skończy się na tym że go tam zostawi i po niego już nie wróci, a tu taka niespodzianka
OdpowiedzUsuń-Możesz…- Zająknął się chłopiec.- Możesz jeszcze raz?
Darks zachichotał cicho, ale z zadowoleniem zbliżył się do niego, przyciągnął do siebie i pocałował delikatnie.
jak mogłaś w takim momencie skończyć notke :( mam nadzieje że opowiadanie szybko się nie skończy ;D Do następnej notki ;]
Witaj,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały... Rosalle przespał lekcję cierpliwości, ale ja to się mówi „co się odwlecze, to nie uciecze”, i tak było, no i na dodatek polanka miała zrobioną darmowa kosmetykę ;].... Lejn wziął sobie do serca naprawdę opiekę nad nim.... Trochę mnie zaskoczyłaś,z ę tak szybko, ale w zasadzie to upiór, książę więc co on się będzie w jakieś podchody bawił... ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Jak się cieszę.! W końcu był pocałunek :3
OdpowiedzUsuńCo do siedzenia 4 godziny... hmm sama nie wiem czy dałabym radę XD Oraz nienawidzę siedzieć na słońcu,to wtedy już wgl z tego upiora ,by nic nie zostało :D
Niech wena będzie z tobą.! :)
awwww^^ dopiro znalazlam to opiwadanie ale juz je kocham^^ tak mi sie spodobalo, ze zachwile zabieram sie za 2 bloga:)
OdpowiedzUsuńjuz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu!!!!!!!:)
Elfiątlo jest słodziaszne i rozkoszne!!!!:)
kocham Cie normalnie za to opowiadanie!!!:0
pozdrawiam!!! twoja najwierniejsza fanka katrin!!!!:)
Nie będę się rozpisywać... Napiszę tylko: GENIALNE OPOWIADANIE. WIĘCEJ PROSZĘ. ;____;
OdpowiedzUsuń