Wieczór mijał w przyjemnym nastroju, mimo to, chłopcy musieli co jakiś czas przesiadać się do innego stolika, gdy natrafił się jakiś natrętny wielbiciel. Taka była cena urody. Rinril westchnął, teraz miał kompleks mniejszości również przy rudzielcu. Wyglądał przy nim jak mała, cnotliwa ciamajda. Luck nie przypominał dzisiaj elfa, a demona. Był taki drapieżny, każdy jego gest świadczył o niesamowitej pewności siebie, aż emanował tą odwagą i czymś, czego niewinny elf nie potrafił określić. Drzwi baru otworzyły się po raz kolejny tego wieczoru, a do pomieszczenia wszedł… Rinrilowi opadła szczęka. Darks, ten jego wierny towarzysz wampir i stado innych mutantów wpadło do lokalu! Rosalle z godnym pochwały prawdziwego mistrza refleksem schował się pod stół i nie zamierzał wyjść.
-Co cię ugryzło?- Zdziwił się Remi i
zmarszczył brwi.
-Upuściłem widelec!- Wyjaśnił
blondynek, chwilę później palnął sobie w czoło ręką. Przecież na stole nie było
żadnego widelca…- To znaczy…- Zająknął się. W sumie nie wiedział, jaki efekt
chce osiągnąć, chowając się pod stołem. Wstał powoli, otrzepał się z kurzu i
spojrzał zestresowany na przyjaciela.
-Chodźmy gdzieindziej.- Poprosił cicho.
-Żartujesz?- Zaśmiał się drugi.-
Przecież jest dobrze.- Dopił kolejnego drinka.
-Ale… - Przerwał, widząc, że upiór go zauważył.- To może
pójdziesz coś zamówić?
-Pewnie!- Uśmiechnął się rudzielec.- To
na co masz ochotę? To, co ostatnio?
Elf pokiwał głową na zgodę i westchnął
ciężko, gdy przyjaciel odszedł. Serce zaczęło bić mu szybciej, gdy zobaczył, że
książę zbliża się do niego powolnym ruchem. W końcu zawisł nad nim, obierając
się rękami o stół.
-Wiesz, gdzie przykicałeś?- Zapytał
poważnie, mierząc chłopca litościwym spojrzeniem.
Rosalle spojrzał na niego z
niezrozumieniem. Upiór pokręcił głową z politowaniem i kontynuował.
-Pamiętasz, kiedy zostawiłem cię w tym
lesie?- Młodzik przytaknął.- Tutaj masz większe powody do strachu.- Ostrzegł.-
Wracaj do akademika.- Rozkazał.
-Nie będziesz mi mówił, co mam robić.-
Zaprzeczył kategorycznie blondynek.
Upiór uniósł jedną brew. Pociągnął go
za rękę i ruszył w kierunku drzwi, zgarniając po drodze Remiego, stojącego przy
barze i uśmiechającego się zalotnie do jasnowłosego wampira. Szepnął coś
jeszcze do swoich towarzyszy i wyszedł na ulicę.
-Puszczaj!- Krzyknął Luck, wyrywając
się z uścisku mężczyzny.- Nie dotykaj mnie! Kim ty w ogóle jesteś, żeby mnie
tak traktować?! Nigdzie nie idę!
Darks spojrzał na niego z pobłażaniem.
W sumie, miał pilnować tylko blondynka.
-Niańczę go.- Wskazał łagodnym ruchem
ręki na speszonego Rosalle.
Remi zmarszczył brwi, w sumie,
przyjaciel coś mówił, że przydzielili mu opiekuna, ale nie wiedział nic o tym,
kto dostąpił tego zaszczytu. Z baru wyszedł ten białowłosy wampir, któremu Luck
wpadł w oko.
-Co tutaj się dzieje?!- Krzyknął
zdenerwowany.- Lejn!- Zwrócił się do upiora.
-Wypełniam swoje przeklęte obowiązki.-
Odparł Darks, mierząc rudzielca zniesmaczonym spojrzeniem, nie lubił takiego
negliżu. - Wpuszczasz nieletnich?
-Nieletnich?- Zerknął na dwójkę
chłopców. W sumie podejrzewał, że nie są jeszcze dojrzali, ale postanowił
udawać, że wydawało mu się inaczej.- Sądziłem, że już mają ten wiek.
-Jasne.- Zakpił książę. Co prawda, na
jego miejscu też by im nie odmówił, ale skoro już był na tej pozycji,
postanowił to wykorzystać.
-Zostajesz?- Białowłosy skierował swoją
uwagę w stronę rudzielca.
Ten uśmiechnął się triumfalnie i wrócił
do lokalu.
-Nie pójdę bez niego!- Zbuntował się
elf, patrząc na swojego opiekuna.
-Shark się nim zajmie.- Zapewnił upiór,
patrząc na wchodzącego do budynku barmana.
-Teraz będziesz milczał, tak?- Zapytał
Rinril, nie mogąc już dłużej udawać obrażonego. Z początku był zły, ale jak
szybko przyszło, tak szybko przeszło, a on po prostu nie potrafił siedzieć
cicho.- Lejn…
Darks westchnął przeciągle.
-Lejn.- Zaskomlał chłopiec.
-Nie jęcz.- Odparł upiór.- Odstawiam
cię do pokoju. Jutro masz być na łąkach, nie interesuje mnie, jak wstaniesz,
ale masz tam być.
Dzisiaj był piątek, a właściwie już
sobota, bo było porządnie po północy. Chłopak nie miał pojęcia, dlaczego
mężczyzna był na niego zły, więc postanowił zapytać.
-Myślisz, że po co tam poszedłem? Żeby
cię odprowadzić do pokoju?- Zapytał rozeźlony, mierząc młodzika obojętnym
spojrzeniem.
Elfowi zrobiło się głupio. Upiór
poszedł się odprężyć ze znajomymi, a skończyło się na tym, że ciągał go po
ulicach. Spuścił głowę.
-Trafię sam.- Szepnął cicho.- Możesz
iść…
Darks spojrzał na niego zdziwiony,
spodziewał się ciętej riposty, ale nie otrzymał jej. Westchnął przeciągle,
widząc smutną minę chłopca.
-Nie puszczę cię samego.- Powiedział.
Ulice o tych porach aż roiły się od bandytów
Szli tak jeszcze przez jakiś czas, aż w
końcu stanęli przed akademikiem. Upiór patrzył na chłopca jeszcze przez chwile,
jakby z fascynacją podziwiając jego urodę.
-Idź prosto do pokoju, jeśli coś ci się
stanie, wyrzucą mnie.- Ostrzegł.- Jutro rano masz być na polach.
-Dobrze.- Szepnął, gdy mężczyzna już
rozpłynął się w powietrzu. Posłusznie poszedł do pokoju, był to winny
opiekunowi. Martwił się tylko o Remiego. A jeśli ten wampir naprawdę chciał
wyssać z niego krew?
Darks wrócił do baru i usiadł,
wzdychając, na wolnej ławce obok towarzyszy.
-Odstawiony?- Zapytał jeden z nich,
czarnowłosy. Przeczesał długie loki ręką i uśmiechnął się złośliwie.
-Tak.- Warknął Lejn, mierząc mężczyznę
nieprzyjemnym spojrzeniem.
-Nie w humorze?- Odezwał się inny.
-Irytuje mnie ten dzieciak.- Odparł
Darks, odpalając papierosa.- Jeszcze trochę i inaczej się nim zajmę.-
Stwierdził i chuchnął dymem w przystojną twarz rozmówcy.
Na to wyznanie wszyscy zareagowali
salwą śmiechu. Noc dopiero się zaczynała…
Od Autora:
Krótko i na temat, ale nie chciałam
przedłużać. Jakoś z trudem przychodzi mi wpychanie Lejna, gdzie tylko się da,
wydaje mi się to idiotyczne. Nagle tekst podzielił mi się na dwie części -
kiedy w ogóle go nie ma i drugą - kiedy jest wszędzie. Nie wydaje wam się to
dziwne? Bo zastanawiam się, czy nie napycham. Chyba głupieję. Weźcie mi
powiedzcie, bo się nie uspokoję… Miłego dnia i trzymajcie się.
Powiem ci że czytając nie zauważyła bym nigdy takiego podziału :>. Liczyłam na to że będzie coś się działo i ciesz się że lejn spotkał go w tamtym barze. Czekam na kolejną notke ;)
OdpowiedzUsuńUrocze są te elfiki. W zabawny sposób opisujesz przyjaciela Rinrila.
OdpowiedzUsuńPoza tym, nie sądziłam, że Lejn weźmie sobie aż tak do serca opiekowanie się młodym elfem. Mógł przecież poczekać aż się upije i wykorzystać. A tu proszę, jednak dobre serca ma.
Witam,
OdpowiedzUsuńa ja żadnego takiego podziału nie zauważyłam... rozdział bardzo mi się podobał.. haha ta scena z tym upuszczonym widelcem było świetna... Lejn wziął sobie bardzo do serca to opiekowanie się Rinrielem...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Opowiadanie jest świetne :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam świat magiczny,a tutaj tak fajnie jest opisany. Uwielbiam te słodkie elfy ;3 Ale zarazem i naszego upiornego księcia. Mam również wielką nadzieję ,że w najbliższym czasie pojawi się więcej Klemensa :D
Co do podziału nie zauważyłam żadnego ;)