-Rinrilu.- Zaczął mężczyzna.- Proszę, usiądź.- Rozkazał po chwili i
rozłożył się wygodniej w miękkim fotelu. Rosalle musiał się zadowolić jedynie
drewnianym stołkiem.- Doszły mnie słuchy, że dołożyłeś starań, aby pracownia
alchemiczna nie mogła dłużej funkcjonować.
-Ale to nie tak.- Wtrącił zdesperowany elf.- To był przypadek.
-Cisza.- Uciął miękko mężczyzna.- Mój drogi, chodzisz do naszej szkoły
niecały miesiąc, a widziałem Cię tutaj już, co najmniej, kilka razy.- Mężczyzna
pogroził palcem, widząc, że usta młodzika otwierają się.- Co więcej, twoje
oceny pozostawiają wiele do życzenia. Chyba nie chcesz zostać zawieszony dyscyplinarnie?
-No, nie.
-Pomijając wybryki, jakich się dopuszczasz oraz kiepskie stopnie… Wiem, że
jesteś dobrym chłopcem i stać cię na więcej. Dam ci szansę.
Rinril spojrzał na Dyrektora podejrzliwie.
-Nie rozumiem.- Szepnął.
-Już tłumaczę, Rinrilu.- Uśmiechnął się mężczyzna.- Weźmiesz udział w
naszym programie kształcenia uczniów. Hm…- Starał się dobrać łagodne słowa.-
Uczniów o troszkę słabszych zdolnościach.
Rosalle prychnął z oburzeniem i odwrócił głowę w bok. Nazwał go tępym?!
-Nie ma powodu do wstydu, chłopcze. To pomorze ci nadrobić zaległości.-
Wytłumaczył starszy.
-Nie zgadzam się!- Krzyknął elf, marszcząc brwi w złości.
-Skoro tak wolisz.- Zaśmiał się Dyrektor.- Mam zadzwonić do twoich
rodziców i powiedzieć im, że zostałeś zawieszony w prawach ucznia?
Rinril otworzył oczy szerzej.
-Nie! Tylko nie do rodziców, zabiją mnie!- Wykrzyczał spanikowany, a upiór
spojrzał na niego znacząco. Bo właśnie upiorem był szanowny pan Dyrektor.
Rosalle westchnął z rezygnacją.- A na czym to będzie polegać?- Spytał.
-To bardzo proste. Dostaniesz opiekuna ze starszej klasy, który będzie
czuwał nad twoim rozwojem.
-Kto przy zdrowych zmysłach zgodzi się na indywidualną naukę ze mną?-
Jęknął chłopiec, robiąc cierpiącą minę.
Dyrektor zaśmiał się pogodnie.
-Widzisz, opiekun, którego dostaniesz, będzie w takiej samej sytuacji, co
ty. Mam kilku niezwykle utalentowanych uczniów, których temperament… No cóż…
Których temperament mógłby być nieco łatwiejszy do utemperowania.
-Czyli wylecą, jeśli mi nie pomogą?- Zapytał wprost Rosalle.
-Zgadza się.- Przyznał mężczyzna.
- Czy to nie jest szantaż?
-Skąd.- Spoważniał Dyrektor.- To moralny układ. W regulaminie naszej
uczelni pisze wyraźnie, że złe uczynki wobec placówki naprawiamy pracą
społeczną.
Elf spuścił głowę.
-Inni też tak mają?
-Oczywiście, Rinrilu. Jest wielu uczniów, którzy potrzebują dodatkowej
pomocy, naprawdę nie jesteś wyjątkiem.- Uspokoił upiór. Mimo wszystko, Rosalle
widział te diabelskie, pełne pogardy ogniki w jego oczach. Widział je!
-Nie ma jakiegoś innego wyjścia?- Zapytał grzecznie.- Mogę spędzać więcej
czasu w bibliotece…
-Nie.- Usłyszał rzeczową odpowiedź.
-W porządku.- Rzekł mężczyzna, spoglądając z satysfakcją na Dyrektora
Najwyższej Uczelni Magicznej w Varloht.- Zajmę się tym.
Dyrektor otworzył oczy szerzej ze zdziwienia.
-To wszystko?- Zapytał.- Żadnych awantur, negocjacji, jak w zeszłym roku?
-Czy negocjacje przyniosłyby mi jakieś korzyści?- Dyrektor pokręcił głową
przecząco.- Właśnie. Tak więc, zgadzam się. Pod jednym warunkiem.- Uśmiechnął
się złośliwie.
-Słucham.
-Wolę chłopca.- Zachichotał zimno.
-Mój drogi, nie zapominasz się?- Dyrektor zmarszczył gniewnie brwi.
-Skąd.- Odparł demon.- Ślicznego chłopca.- Dodał jeszcze, wstał i
pokierował się w stronę wyjścia.- W innym wypadku, nie mamy o czym mówić.-
Zatrzasnął za sobą dębowe drzwi.
Dyrektor pokręcił głową. Co z ciebie
wyrośnie, Książę?- Pomyślał i zabrał się za robotę papierkową.
Pierwszym, co zaobserwował młody Rosalle, była garstka innych młodych
stworzeń, które jego również zaobserwowały. Kolejnym elementem sytuacji, jaki
rzucił mu się w oczy, został plac pomiędzy biblioteką, a budynkiem uczelni.
Spośród grupy osobników zdołał wyróżnić parę typów osobowości, składały się na
nie nieudacznicy, niegrzeczni, głupkowaci i tacy, jak on sam. Karani za
niewinność! Wszelkie krzyki, jak i szepty ustały, gdy na miejsce przybył
dyrektor.
-Witam naszą młodzież. Cieszę się, że jesteśmy w komplecie.- Rzekł,
wertując wzrokiem grupkę uczniów.- Za chwilkę przejdziemy do jednej z sal, jednak
teraz, chcę wam dokładniej wytłumaczyć, na czym będzie polegać całe przedsięwzięcie.
Jak już mówiłem, każdemu z osobna zostanie przydzielony opiekun, który będzie
czuwał nad waszym dalszym rozwojem. Oczywiście, jeśli wasze wyniki w nauce poprawią
się, po końcu semestru będziecie mogli uczyć się już samodzielnie, jeżeli nie,
będziecie kontynuować naukę pod czujnym okiem starszych kolegów, jak i
koleżanek. Opiekunowie wprowadzą was w to dogłębniej. Czy na razie są pytania?-
Upewnił się Dyrektor.
Jedna ręka podniosła się do góry.
-Słucham.- Zachęcił upiór.
-Sami wybieramy sobie opiekuna?- Zapytała jakaś młodziutka, niezdarna
istotka.
-Opiekunów macie już przydzielonych.- Odparł mężczyzna.- Bez obaw,
wybieraliśmy ich z największą dokładnością, zwracając uwagę na wasze problemy i
predyspozycje. Bądźcie pewni, żadna krzywda się wam nie stanie. To, co? Jeszcze
jakieś pytania, czy możemy ruszać do sali?
Nastała głucha cisza, tak, więc Dyrektor zaczął prowadzić grupkę
nieudaczników w tylko jemu znanym kierunku.
Pracownia zielarska. Rosalle zrobił głupią minę. Chyba nie mieli, gdzie
tego zorganizować… W sumie, po co ktoś miałby się fatygować dla bandy idiotów
zaniżających wyniki uczelni? Rozejrzał się po ławkach, każda miała jedno
miejsce zajęte przez opiekuna, oraz jedno wolne, najprawdopodobniej dla
przyszłego podopiecznego. Dyrektor ze wzburzeniem zaobserwował, że brakuje
jednego osobnika. Pokręcił z rezygnacją głową i zaczął odczytywać listę. Gdy
doszedł do Rosalle, zatrzymał się na chwilę. W końcu westchnął.
-Rinrilu, niestety, Lejn Darks nie raczył się zjawić, będziesz musiał go
odwiedzić po zajęciach.- Rzekł.- Zostań troszkę dłużej, powiem ci wszystko, co
musisz wiedzieć.
-Mój drogi Rinrilu, nie przeciągając.- Rzekł i podał chłopcu karteczkę.-
To numer pokoju, trzecie piętro.
Rosalle potknął się, gdy dyrektor prawie wypchnął go za drzwi. Gdy
młodzieniec zdołał złapać równowagę, zaczął się zastanawiać, kim takim był ten
Lejn Darks. W sumie nazwę miał całkiem elegancką. Trochę się wstydził iść do niego
tak po prostu, ale w końcu, w ostateczności mógł zwalić winę na Dyrektora.
Kazał mu.
Elf poczuł, jak jego serce zaczyna łomotać, gdy zbliżył się do
wyznaczonego pokoju. Nigdy nie był jakiś specjalnie nieśmiały, ale głupio było
mu tak po prostu zapukać, nawet nie znał tego ucznia. Przez jakiś czas
wpatrywał się w drzwi, zastanawiając się, czy nie uciekać, póki jeszcze miał
szansę. Zacisnął powieki i odważył się. Ostrożnie uchylił powieki. Nic.
Powtórzył czynność. Żadnej reakcji. Pokój musiał być pusty. Nagle usłyszał
kroki na korytarzu. Nie myśląc wiele, schował się w jednym z wgłębień w
ścianie. Dźwięki były coraz głośniejsze, aż w końcu elfiątku ukazała się męska
sylwetka. Chłopiec poczuł, jak robi mu się słabo. Świat zawirował na kilka sekund,
gdy zielone oczy ujrzały Księcia Demonów, wchodzącego do wskazanego mu pokoju.
Kocham to opowiadanie nie moge się doczekać kolejnej notki. Co do tej... cudowna:) zresztą tak jak inne:D
OdpowiedzUsuńTyle się naczekałam, a ty skończyłaś w najciekawszym momencie i znowu muszę czekać:))Rinril, słoneczko nasze, chyba tym razem wpadł w spore tarapaty. Opiekuna namalowałaś w bardzo groźnych barwach. Strasznie jestem ciekawa jak oni się dogadają i czy małemu elfowi przybędzie odrobina rozumku. Myślę, że Książę Demonów wyedukuje go, ale nie w tym sensie o jakim myślał dyrektor. Bardzo polubiłam tego niemądrego niezdarę i liczę, że przeczytam o jego nowych przygodach już wkrótce.:))
OdpowiedzUsuńJesteś jedną nielicznych autorek w internecie, która sama tworzy swoje postacie i pisze co jej dyktuje wyobraźnia. Większość pisze niestety fanfiki. Zawsze o tobie pamiętam i często tu zaglądam.
Witam,
OdpowiedzUsuńoch robi się coraz bardziej ciekawie, Rinril dostaje opiekuna, który mu pomoże w nauce, tak, tak i to jest nasz upiór... ciekawe jaka będzie reakcja jego jak zobaczy komu ma pomagać.... Czyżby Lein był księciem? Rozbawiło mnie jak rozmawiał z dyrektorem i powiedział, że chce chłopca, ślicznego chłopca....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Lejn.. podoba mi się to imię. Zgaduję, że ten śliczny chłopiec nie będzie miał łatwo z nim. Na pewno. Głównie dlatego intrygują mnie twoje opowiadania, jednakże przede wszystkim talent! Talent do pisania. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń